Obejrzałam go po prostu żeby zobaczyć. Nie żałowałam. Fajne kino, śmieszne dialogi. Podobał mi się, ale tak jak większość uważam, że "Bruce..." był był lepszy. Co z kolei nie znaczy, że ten film jest gorszy. Zabrakło Carrey'a, ale moim zdaniem Carell nadrabia. Bardzo pozytywny film. Na niedzielne popołudnie z herbatą i kocem :)