Postanowiłem stworzyć ten wątek, aby przedstawić kontrast między prawdziwą postacią
Henri'ego Young'a, a tą przedstawioną nam przez
Warner Bros. Nie znalazłem ani jednego tego tupu wątku. Jedynie lamenty użytkowników
typu "nie mogę uwierzyć, że to zdarzyło się naprawdę :(".
Zaczynamy!
Okoliczności trafienia do Alcatraz:
Film: Henri szuka pracy w urzędzie pocztowym by wyżywić siebie i swoją małą siostrzyczkę.
Niestety właściciel nie potrzebuję jego pomocy. Chłopak doprowadzony do ostateczności
kradnie 5$ z kasy, jednak szybko zostaje złapany. Mała siostrzyczka trafia do sierocińca, a
on sam na długie lata do więzienia - prawda, że chce się płakać... chlip, chlip :( (Zwróćmy
uwagę na to jak istotną rolę w filmie odgrywa niewinność postaci).
Rzeczywistość: Henri Young został oskarżony o brutalny napad na bank oraz wzięcie
zakładników i co najmniej jedno morderstwo.
Pobyt w Alcatraz:
Film: Młodzieniec za próbę ucieczki trafia do izolatki (lochu) na TRZY LATA(!). Przebywa tam
nagi, w całkowitej ciemności, bez jakichkolwiek udogodnień, mając za posiłek jakąś
papkę. Jedynym przyjacielem bohatera staje się... pająk :), a źli strażnicy co jakiś czas robią
sobie z niego worek treningowy.
Rzeczywistość: Young za próbę ucieczki trafia na KILKA MIESIĘCY do celi wyposażonej w
elektryczną żarówkę, posłanie i podstawowe urządzenia sanitarne. Nie muszę chyba
dodawać, że odbywa swoją karę w ubraniu :P.
Zabicie Rufus'a McCain'a:
Film: Henri po wyjściu z izolatki w której spędził 3 lata jest całkowicie obłąkany, jeszcze tego
samego dnia zabija jednego z więźniów (McCain'a).
Rzeczywistość: Henri wychodzi z izolatki w której spędził kilka miesięcy. Zabija McCain'a po
roku od wyjścia z izolatki - Wykluczamy więc obłąkanie i działanie na skutek nieludzkiego
traktowaniem w izolatce.
Życie po wyroku:
Film: Henri trafia z powrotem do Alcatraz. Film sugeruje nam, że tego samego dnia zostaje
zabity przez klawiszy. Tuż przed śmiercią wydrapuje na ścianie celi słowo "Victory" - Jakie to
epickie :)
Rzeczywistość: Po całej aferze Henry odbywa wyrok w różnych więzieniach. W roku 1972
wychodzi na wolność. Dalsze jego losy nie są znane.
PS. Obraz okrutnych strażników, psychopatycznego naczelnika, nieludzkiego traktowania
więźniów jest wyssany z palna. Alcatraz w rzeczywistości do dziś jest uważane za wzór do
naśladowania. Nigdy nie dochodziło tam do takiej patologi ze strony władz zarządzających placówką.
jeżeli to co napisałeś to prawda, to wcale mnie to nie zdziwi (oparte na prawdziwych wydarzeniach nie brzmi jak działo się identycznie co do joty :D), co nie zmienia faktu, że film może się podobać
dokładnie. film jest po prostu filmem, twórcy się tylko zainspirowali, więc nie powinni twierdzić, że ta hist. jest oparta na faktach
Na początku jest info, że "film jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami", a nie że jest oparty na faktach autentycznych. Film jest świetny, historia ciekawa, główna rola zagrana bardzo dobrze. Wiadomo że to nie jest film dokumentalny :) Chociaż niewątpliwie to co pisze @blinnk ma dużo słuszności. " "UWAGA! UWAGA! FILM ZAINSPIROWANY PRAWDZIWĄ HISTORIĄ!" to tani sposób by wzbudzić u widza większe emocje i przywiązanie do bohatera. Jeżeli korzysta się z tego typu zagrania to należy to robić z głową. Potem ludzie nie doszukując się prawdziwej historii, przyjmują tą przedstawioną na ekranie jako prawdziwą, bądź bliską prawdy." To chwyt jakich wiele. Ale chyba nikt z widzów nie wierzy że to co w filmie to zdarzyło się kropka w kropkę w realnym życiu :)
Chcialbum nadmienic ze NIE ISTNIEJE pojecie: "fakt autentyczny". Totalna bzdura. Wystarczy zrozumiec ze slowo "fakt" oznacza cos co naprawde sie wydarzylo, dzieje lub jest niemal pewne ze sie wydarzy. Wiec nie moze byc "autentyczny".
Jak fakt "nie może" być autentyczny, skoro jest autentyczny? Właśnie dlatego nie ma sensu dodawanie tego uzupełnienia.
Kolega wzioł informację z http://www.alcatrazhistory.com/hyoung.htm. Nawet biorąc za fakty podane tam informację o Alcatraz ( co w wielu opiniach jest różne) to nie zmienia faktu że tak jak napisał KaRoliusz film może się podobać! W końcu nie jest to ekranizacja prawdziwych losów bohatera czy dokument o Alcatraz.
Ja nie mówię o tym, że film jest zły, uważam wręcz przeciwnie dałbym mu 7/10. Jednak nie podoba mi się, że WB wykorzystało historię zwykłego bandyty i zwyrodnialca, robiąc z niego ofiarę. Zagranie typu: "UWAGA! UWAGA! FILM ZAINSPIROWANY PRAWDZIWĄ HISTORIĄ!" to tani sposób by wzbudzić u widza większe emocje i przywiązanie do bohatera. Jeżeli korzysta się z tego typu zagrania to należy to robić z głową. Potem ludzie nie doszukując się prawdziwej historii, przyjmują tą przedstawioną na ekranie jako prawdziwą, bądź bliską prawdy. Niestety mam dosyć dziwny nawyk... kiedy słyszę na początku filmu, iż film jest oparty na faktach, bądź zainspirowany prawdziwą historią to po seansie zaciekawiony staram się dotrzeć źródła historii (szczególnie jeśli film zrobił na mnie wrażenie). Oczywiście w prawie każdym przypadku w filmach są naciągnięcia, nieścisłości, czy wymyślone dodatkowe epizody... i jestem w stanie to przyjąć (nigdy na to nie narzekałem). Ale to co zrobiło WB jest po prostu niemoralne. Co będzie za kolejnych 50, 100 lat? Film oparty na faktach opowiadający o nijakim Adolfie Hitlerze, który podczas swojego pobytu w więzieniu zostaje poddany nieludzkim torturom przez grupę Żydowskich współwięźniów, staje się obłąkany i darzy do zagłady wszystkich Żydów. Hicior murowany!!!
Sęk w tym, że film naprawdę jest inspirowany prawdziwą historią, gdyby o tym nie wspomnieli można by im to również przedstawić jako zarzut. Inspirację widać gołym okiem, nie ma co się oszukiwać, a to że historia jest podkoloryzowana to już zupełnie inna para kaloszy.
W zupełności się zgadzam z Twoją opinią ;) szkoda, że niektórzy mają problem z odróżnieniem pojęć "zainspirowany historią" a "oparty na faktach"
W pełni się z Tobą zgadzam. Zwroty typu -" Inspirowany prawdziwą historią.", bądź też " Opowieść oparta na faktach." ,są z punktu widzenia logiki, na tyle ogólnikowe, że w istocie nic konkretnego nie oznaczają, a mają jedynie na celu, poprzez swą sprytną budowę frazeologiczną, wprowadzenie odbiorcy w błąd. Wystarczy bowiem, że tak jak w przypadku tego filmu, zostanie ukazany np. strażnik ubrany w mundur i już można stwierdzić, że film oparty jest na faktach. Ponieważ po pierwsze, więzień pilnowali strażnicy, po drugie nosili oni mundury, tak więc mamy dwa niezaprzeczalne fakty, całkowicie uprawniające do stwierdzenia, że film istotnie opiera się na nich. Podobnych chwytów marketingowych używa się powszechnie w reklamie. Np. stwierdzenie: " Polscy lekarze polecają jakiś tam lek", nasuwa automatyczne skojarzenie, jakoby było to stwierdzenie ogółu polskich lekarzy, gdy tymczasem wystarczy wynająć dwóch medyków i powołać się na ich opinię, by zdanie to było nadal jak najbardziej prawdziwe. Co do samego filmu, to nie podzielam zachwytów z nim związanych. Sam temat wyświechtany jak łono starej kurtyzany, scenariusz i dialogi porażają swoja naiwnością, zaś tak hołubiony Bacon odstawia jakiegoś dzwonnika z Notre Dame, zamiast faceta "po przejściach". Jedyny plus, to Gary Oldman, który jak zwykle stanął na wysokości zadania i nawet z tak płaskiej postaci potrafił stworzyć interesującą kreację.
A ja się w pełni z Tobą zgadzam. To tak jakby nakręcić film o uderzeniu jakiejś komety w Ziemię i napisać, że "inspirowany prawdziwą historią", bo autor zobaczył na ulicy 2 zderzające się kamienie. Albo "oparty na faktach", bo przecież na Ziemię spadają asteroidy. Niektórzy ludzie niestety nie rozumieją tego taniego, ale skutecznego chwytu i bronią tych zwrotów, bo chyba lubią być okłamywani. Ale szacun dla producentów, którzy opierają swoje film na prawdziwych wydarzeniach i robią to w sposób jak najbardziej zbliżony do prawdy, bez umieszczania tego sloganu (patrz "Wołyń" Smarzowskiego).
Uważam, że możemy zawsze PRZYPUSZCZAĆ,,,jeżeli nie jesteśmy naocznymi świadkami zdarzeń....wtedy jesteśmy bardziej wiarygodni ,/,,,nigdy do końca nie można być pewnym sytuacji, obrazów, historii,,,w których nigdy nie uczestniczyliśmy..."podania" osób trzecich zawsze mogą być przedstawione nierzetelnie..często krzywdzące wielu ludzi...
Świetny wątek!! :) Mi akurat podczas oglądania bardzo przeszkadzało nadmierne uproszczenie fabuły, polegające na zrobieniu z głównego bohatera niewinnego baranka-męczennika. Wolałabym obejrzec historię kryminalisty, który naprawdę dopuścił się czegoś okropnego (jak chocby to morderstwo i napad na bank, o których pisze założyciel tematu) i potem rzeczywiście dłuższy czas jest przetrzymywany w izolatce w nieludzkich warunkach. Film mógłby wtedy stanowic próbę odpowiedzi na pytanie, do jakiego stopnia ludzie, którzy sami dopuszczają się nieludzkich czynów powinni byc traktowani humanitarnie. A tak... No łezka się w oku kręci, tylko szkoda że większośc to wymysły twórców filmu.
Ale i tak dam 8/10, bo mam słabośc do filmów opowiadających o procesach sądowych, zwłaszcza karnych. Poza tym spodobał mi się wątek młodego, nieopierzonego adwokatka, który na dzień dobry dostaje sprawę z góry skazaną na przegranie, a mimo to stara się walczyc na przekór wszystkim stosując niekonwencjonalną, ale błyskotliwą (jak na tamte czasy) linię obrony.
blinnk - dzięki za poszperanie i przybliżenie nam faktów, bo żyłabym w błogiej nieświadomości i uwierzyłabym (w przyszłości), że Hitler torturowany był przez Żydów... :(
Spitfeuer - wątek młodego adwokata +
Film - bardzo dobry, Kevin Becon zagrał rewelacyjnie, b. dobra obsada filmu :)
Ale sam wyrok jest prawdziwy? Tu pojawia mi się pewien zgrzyt. Zauważmy, że w filmie główną linią obrony jest fakt, że oskarżony wszedł do izolatki jako drobny przestępca a wyszedł jako morderca. Wszyscy widzą jak krzywdząca była ta przydługa kara i zapada wyrok, wszyscy wiemy jaki. To jak było naprawdę? Jeżeli oskarżony faktycznie był brutalny a nawet zabił przed pobytem w izolatce to jak argumentował swoje racje prawdziwy adwokat? Nie mógł powiedzieć, że izolatka zrobiła z niego mordercę skoro już wcześniej był mordercą a mimo to wygrał proces? Ciekawa jestem prawdziwej wersji zdarzeń...
zaraz po obejrzeniu filmu zamierzałam sprawdzić jak było na prawdę (robię tak zwykle gdy film jest oparty na faktach). Sam film mi się podobał ale niestety zmniejszą swoją wyjściową ocenę bo czuje się oszukana przez twórców filmu. oczywistym jest, że pojęcie "film oparty na faktach" nie musi odzwierciedlać idealnie danej historii. W tym przypadku uważam, że mamy do czynienia z dużym nagięciem faktów, w zasadzie jedyne co jest prawdziwe to, że był taki człowiek, ze były procesy i morderstwo. Czy na podstawie takich 3 faktów, można pisać, ze film jest oparty na faktach?? Za niedługo do zupełnie zmyślonych filmów będą dodawać napis "film oparty na faktach" a jedynymi faktami okaże się to, ze w filmie występują ludzie i w rzeczywistości też istnieją ludzie. Przecież to jest chore. Podobnie jest z filmem "amerykańska zbrodnia", tam co prawda nagiecie faktów nie jest aż tak duże ale również zdarza się wątek z ukazywaniem postaci bardziej niewinnej niż była w rzeczywistości. Kto oglądał i porównywał z informacjami ten wie.
Film nie jest oparty na faktach a jedynie inspirowany historią Henrego- dla mnie od początku było więc oczywiste , że film nie przedstawia dokładnego zapisu wydarzeń a scenarzysta w różnych aspektach rozbudował historię (dodał bohaterów, zmieniły szczegóły ect ) tak, żeby film był bardziej ciekawy.
Czy ktoś ma film i może sprawdzić jak jest po angielsku? Ja niestety już oddałam film.
U mnie także jest napisane "Film inspirowany prawdziwą historią"... Tutaj trzeba podkreślić INSPIROWANY.... Nie jest napisane: FILM OPARTY NA FAKTACH i to robi sporą różnicę...
Jak dla mnie film bardzo dobry... Rewelacyjna gra aktorska, ciekawa historia pomimo tego że całkowicie zmieniona, ogólnie dla mnie 9/10
Ale w tym przypadku ta historia ma mało wspólnego z prawdziwą. Idąc tym tokiem rozumowania to możesz nakręcić film o uderzeniu meteoru w Ziemię inspirując się zderzeniem dwóch samochodów, no i oczywiście napisać, że "zainspirowany prawdziwą historią".
Wiem o tym dlatego też twórcy, wykorzystali jedynie bohatera, który faktycznie żył, ale jego historie znacząco zmienili, z tego też powodu film jest jedynie inspirowany, jego życiem. Film oparty na faktach wymaga jednak o twórców tego, aby jak najwierniej przedstawili fakty na temat prawdziwej historii. Natomiast widzę, że film i tobie przypadł do gustu, oceniliśmy go identycznie.
Wysłałem ci zaproszenie do znajomych, byłoby mi miło, gdybyś je przyjął. Moglibyśmy nawzajem poznać swoje oceny i zaproponować sobie filmy, których być może nie znamy.
'inspirowane prawdziwą historią' to zupełnie co innego niż 'oparte na faktach', dlatego wcale mnie nie dziwi, że tak niewiele film ma wspólnego z rzeczywistością. To ma być film dla ludzi a nie m jak miłość. Pozdrawiam
Bzdury. Główny bohater filmu z rzeczywistością ma 2 wspólne rzeczy:
1. Nazywa się Henri Young
2. Przebywał w Alcatraz
Tekst, że film jest inspirowany prawdziwą historią jest bezczelną manipulacją reżysera. Oglądając cierpienia zamkniętego w lochu Young'a widz podświadomie wyobraża sobie, że to wszystko miało miejsce, przez co współczucie jest jeszcze silniejsze.
Oczywiście film jest bardzo dobry, świetna gra Bacona, jednak kłamstwo na początku filmu dla mnie zmienia jego odbiór. Gdyby darowali sobie bajeczki, że Henri był niewinnym mężczyzną bestialsko potraktowanym przez naczelnika więzienia ocena byłaby wyższa. Za manipulacje, ocena ostro w dół.
3. Zabił Rufusa Mc Caina w więzieniu
4. Został uniewinniony popełnienia morderstwa 1 stopnia (Why ?)
Jaka jest pewność, że zdjęcia celi z 41roku są prawdziwe, moim zdaniem prawdopodobne jest, że człowiek mógł poczuć się na tej wyspie jak Bóg i znęcać się nad więzniami. Faktem jest, że nie wylądował w komorze gazowej, coś musiał mieć na swoją obronę.
Twórcy mają obowiązek zaznaczyć przed lub po filmie, że był on inspirowany prawdziwą historią, nawet jeśli z rzeczywistością łączy go kilka ogólnikowych faktów.
Blinnk myslisz, że oni by chcieli żeby takie rzeczy wychodzily na jaw... potepiasz go bo dokonal przestepstwa a to tez czlowiek i pozatym to co pisza w internecie nie musi byc prawda. Gdyby to co pisza mialo byc prawda to tej sprawy pewnie adwokat by nie wygral... A tak w ogole to Alcatraz bylo jednym z najciezszych wienzien. A poza tym klawisze w wiezieniach czuja sie panami i naduzywaja swojej wladzy.
P.s Obejrzyj sobie film "Eksperyment" oparty na prawdziwych faktach gdzie normalni ludzie sa testowani, jedni sa postawieni w roli klawiszow, a drudzy w roli wiezniow... ten oto eksperyment zakonczyl sie makabrycznie.
podbijam.
film może wprowadzać w błąd, więc ku świadomości wszystkich, że to tylko fikcja bardzo leciutko oparta o wybrane motywy z rzeczywistej historii. na dodatek trochę nazbyt patetyczna i uproszczona (vide sędzia i prokurator ukazani trochę jak kretyni).
oczywiście mega plus dla Kevina Bacona za tę rolę!
Zgadzam się w 100%. Typowy politycznie poprawny gniot amerykański. U nich plucie na wszystko co łączy się z ustalonym porządkiem społecznym staje się już chyba obsesją.
Patrzymy na film pod kątem artystycznym, ale nie zapominajmy, że kino tak samo jak telewizja służą propagowaniu w społeczeństwie wartości. Przeinaczanie historii nie jest niczym chwalebnym. W kontekście informacji przed filmem, że był "inspirowany prawdziwymi wydarzeniami", co większość ludzi traktuje jako rzeczywisty (autorzy nie wyjaśniają co jest nieprawdą). Informacjami po filmie o zamknięciu Alcatraz zbiegają się z całą historią i dają obraz, że więzienie zostało zamknięte przez tę historię.
Dziękuję Ci za te informacje :) Nie musiałam sama szukać jak naprawdę potoczyły się losy tego skazanego.
Typowe dla filmów "opartych" na faktach. Niedługo żeby tak napisać wystarczy że imię głównego bohatera będzie podobne.
Jakie jest źródło podanych przez Ciebie informacji dotyczących pobytu Younga w izolatce oraz momentu zabójstwa McCaina? Angielska Wikipedia (z odnośnikami to innych źródeł) podaje, że faktycznie spędził on w izolatce ponad 3 lata (czyli tak jak było w filmie) oraz że zabił McCaina 11 dni po wypuszczeniu z niej (w filmie, o ile mi wiadomo, nie jest powiedziane po jakim czasie to zrobił, ale jednak stoi to w dużym kontraście do podanego przez Ciebie roku).
[SPOILER]
Sprawdziłam Wikipedię po obejrzeniu filmu i faktycznie Henry spędził w izolatce 3 lata. Zresztą nie tylko on, Rufus McCain też. Nie mieli w niej łóżka, jedynie dwa koce, dostawali też 3, czasami 4 kromki chleba dziennie, rzadko kiedy posiłek. Żeby było śmiesznie strona alkatrazhistory podaje to, co przytoczył autor wątku, widocznie skoro to więzienie jest obecnie atrakcją turystyczną, ktoś nadal dba o jego dobre imię.
Ogólnie nie mam nic przeciwko temu, że film nie trzyma się prawdy. Przeszkadza mi jednak zmiana dwóch faktów. Zmieniono je, aby zwiększyć dramatyzm i współczucie dla głównego bohatera, ale jednocześnie te zmiany podważają wiarygodność historii.
Realnie Henry miał wyrok za napad na bank i morderstwo, siedział w innych więzieniach aż w końcu trafił do Alcatraz. To ma sens. W filmie 17-latek kradnie 5 dolarów i trafia do Alcatraz na ponad 11 lat? Budzi to niedowierzanie. Druga sprawa, zakończenie - w rzeczywistości Henry trafia do innych więzień, w końcu wychodzi na wolność. W filmie zostaje umieszczony znów w Alcatraz, gdzie znów trafia do izolatki. Serio? Czy sąd faktycznie by go tam znów umieścił po całym procesie? Więzienie i jego władze były na świeczniku, w mediach, czy zastępca naczelnika znów użyłby izolatki lub nawet zamordował więźnia? Chyba nie bardzo.
Nie chodzi o to czy w filmie realnie przedstawiono wydarzenia z przeszłości, ale o rzeczy jakie miały miejsce w Alcatraz. Jeżeli nawet w dzisiejszych czasach sporadycznie ale dochodzą informacje o brutalności strażników więziennych, to 80 lat temu to było na porządku dziennym. Nie na oczach postronnych ale miało miejsce nagminnie. Do tego nie zapominajmy że jeszcze długo po tych wydarzeniach czarni nie mieli niemal żadnych praw publicznych. To mam wierzyć że zastępca naczelnika by nigdy nie podniósł ręki na więźnia? Nawet białego? Bez żartów. Fabuła filmu jest naciągana, ale nie aż tak by nie wierzyć że w tamtych czasach przemoc strażnikom więziennym była obca.
Ps. Jeżeli nawet prawo pozwalało na 19 dni karceru to jakim cudem prawdziwy Henry spędził tam kilka miesięcy i nikt z tego tytułu nie poniósł konsekwencji? Ano tak, że wszystkim to pasowało bo mowa była o przestępcach. Dzisiaj też taki Trynkiewicz siedzi w Gostyninie bez wyroku a my przymykamy na to oko bo to morderca i pedofil.