Wbrew pozorom "Witajcie w Marwen" nie należy do kina lekkiego i przystępnego. To nietypowy "dramat psychologiczny" , który zamiast na klasycznym psychopacie (zazwyczaj przystojnym i inteligentnym jak w American Psycho) skupia się na człowieku cierpiącym na ciężki przypadek zespołu stresu pourazowego. Zaniedbany wrazliwiec, podstarzały, zamknięty w swoim małym świecie zmaga się ze swą chorobę... używając zabawek i aparatu.
Film choć piękny i interesujący zwyczajnie nie jest dziełem dla masowego odbiorcy (choć próbowano takim go poniekąd uczynić poprzez liczne sceny akcji i "atrakcyjne lalki").
Poza tym nie każdy się uśmiechnie na widok pięknej kryptoreklamy największych producentów branży modelarskiej. Tamiya, Heller, Airfix, Revell, Zvezda, Heki. AK Interactive, którego w 2000 chyba nawet na rynku nie było (nie mówiąc o produktach z najnowszej linii)... :D Nie jest to zbyt częsty widok w obecnym kinie.
Najbardziej cieszy mnie to, że film zdołał jednak na siebie zarobić (mimo przeciętnej noty).