Czy było warto? Jak najbardziej. Produkcja świetna pod wieloma względami. Polecam jak najbardziej.
Przesłanie: Nareszcie jakaś bajka z sensownym przesłaniem. Disney... gratulacje ode mnie.
Dubbing: Muszę przyznać, że bardzo bałem się co z tego wyjdzie, ale naprawdę dobra robota. Najbardziej bałem się o głos lisa. Domagała dał radę.
Zastanawia mnie, dlaczego w Zwierzogrodzie mamy tylko pozornie cały zwierzęcy świat - gdzie są płazy, gady a przede wszystkim ptaki? Czy film wyjaśnia coś w tej materii i czy tłumaczy, dlaczego mamy tu tylko ssaki? A może chcą to zostawić na kontynuacje?
Kurczę, jakby ci tu odpowiedzieć... wiesz, Stary, to jest bajka.... taka animowana... dla dzieci....
Tam może być wszystko i czegoś brakować równocześnie.... U Calineczki był pan Żaba ale nie było
pani Żyrafy - Nie wiem, pisałeś też w tej sprawie na forum?
Po za tym, co napisał wyjadacz, była mowa w którymś momencie, że ich umowa tyczyła się tylko ssaków. Nie pamiętam dokładnie w którym to fragmencie filmu było, ale chyba na samym początku w tym przedstawieniu szkolnym i wyraźnie było zaznaczone, że od pewnego momentu ssaki się dogadały, a nie wszystkie zwierzęta.
Co za głupi argument, "w Calineczce nie było żyrafy". Nie było, ponieważ akcja nie rozgrywała się w Afryce. Nie było też niedźwiedzi polarnych, bo akcja nie działa się na Arktyce. Nie, akcja Calineczki oryginalnie rozgrywała się w Danii. Przy łące, przy rzeczce, przy bagnach, a flora i fauna została wiarygodnie odwzorowana. Od początku wiadomo, czego się spodziewać po tym filmie i nie zaskakuje nas nagle pingwinem w tle.
Zootopia natomiast od samego wstępu w filmie reklamuje się, jako miasto-ideał, gdzie różne gatunki zwierząt żyją w zgodzie i są faktycznie wymiksowane z całego świata, stąd podział na obszary klimatyczne. Gdzie się więc podziały ryby, gady, płazy, ptaki? Nie ma ich nawet w tle, czyli co, dostały czerwoną kartkę i zakaz zbliżania się na odległość 300 kilometrów? Cytat z filmu: "a melting pot where animals from every environment live together". W piosence przewija się tekst "birds don't just fly, they fall down and get up". Czyli pojęcie ptaka jest im znane. Może gdzieś są ptasie cywilizowane miasta w uniwersum Zootopi? Ale w przypadku takiego odseparowania ssaków od reszty ich ekosystem powinien po prostu upaść, zwłaszcza część roślinna.
Czym się żywią mięsożercy- to bardzo dobre pytanie. Pomijając do porzygu nudny, milion razy przewałkowany w kinematogafii żarcik o grubych policjantach wpieprzających donuty... to co oni jedzą? Bo układ pokarmowy nie jest w stanie się nagle wymutować z trawienia wyłącznie mięsa na trawienie wyłącznie marchewek. Taki przekaz byłby chory dla małego dziecka. Jeszcze pomyśli, że jak będzie często jadło piasek to się żołądek przyzwyczai i będzie spoko. Dowodem na to, że nie upłynęło wystarczająco dużo czasu, by mięsożercy ewoluowali jest fakt, że nadal mają kły w paszczach, niepotrzebne roślinożercom.
Ten film ma grom nieścisłości, oraz ocieka propagandą multi-kulti, ale hej, to Disney! Daję 10!!!11oneNAJLEPSZAANIMACJADISNEYA
Cóż, twórcy uznali, że na przykładzie ssaków - drapieżników i ofiar, najłatwiej będzie pokazać konflikty oraz stereotypy, które przywarły do poszczególnych gatunków. Mimo wszystko mam nadzieje, że inne zwierzęta też tam gdzieś są i Zootopia nie jest ani jedynym ani największym miastem tego świata, a tylko najbliższym.
Drapieżniki jedzą owady (bug burgery) oraz ryby (Nick mógłby zjeść Nemo lub Dory ;)).
To skandal! Jestem wielkim fanem (nie zoofilem) tych wszystkich zwierząt, których brzydzimy się dotykać - bezkręgowców, gadów, płazów, ryb. Są dla mnie nawet takie jakby poważniejsze z wyglądu, nie mam z nimi już takich skojarzeń budzących podejrzenie infantylizmu. Pewnie właśnie dlatego, że budzą odrazę.
Może po prostu inne zwierzęta nie ewoluowały w kierunku rozumności, tylko ssaki? Przecież w naszej wersji ewoluował tylko człowiek, nie np. najbliżsi krewni (goryle, szympanse, orangutany) i nie całe naczelne. Nie ma cywilizacji orangutanów, co nie znaczy, że nie istnieją. Podobnie w Zoopolis. Prawdopodobnie gady i płazy są po prostu zwierzętami.
Tutaj nieścisłości nie widzę.
Co do pytania o mięsożerców - jest ono bardziej zasadne. Nie zostało to wyjaśnione, ale trudno mówić o rażącej nieścisłości, raczej niedopowiedzeniu/niejasności. Jest wiele źródeł białka, owady, glony, plankton, a może właśnie ptaki - skoro nie są cywilizowane. Niemożność jedzenia ssaków nie oznacza jeszcze brak jakiegokolwiek pokarmu dla mięsożercy. Tutaj przykład z Calineczką byłby: nie wiemy, jak wdowa mogła uszyć takie malutkie buciki, nie będąc wyspecjalizowanym, genialnym szewcem. No, nie wiemy. Nie przeszkadza to zazwyczaj odbierać Calineczki. Wyjaśnienie każdego tzw. pustego miejsca w dziele (fenomenologia) spowodowałoby, że do Calineczki i Zwierzogrodu trzeba by dołączać tom omówień wszelkich niejasności
Jak już pisałem, wybór ssaków był uproszczeniem i pewnym pójściem na łatwiznę. Twórcy po prostu uznali, że konflikt pomiędzy drapieżnikami i ich ofiarami najlepiej (i najłatwiej) pokazać na przykładzie ssaków, a być może nie mieli tyle czasu żeby odpowiednio zająć się ptakami, gadami, płazami, itp. Pamiętajmy, że nad samymi badaniami nad ssakami i nad budową ich pokrywy włosowej twórcy spędzili aż półtorej roku, więc z ptakami, itp. byłoby zapewne podobnie.
Co do pożywienia, to drapieżniki jedzą bugburgery (gdzieś w filmie jest nawet puste opakowanie) z owadów i ryby.
Na miejscu twórców po pierwsze, dałbym tu coś więcej niż ssaki, a po drugie, sztuczne mięso produkowane przez klonowanie - pobiera się od jakiegoś delikwenta krew, w której jest DNA, a następnie hoduje się z niego tkankę mięśniową. W ten sposób byłoby mięso bez zabijania, mało tego - z jednego osobnika można by wówczas uzyskać więcej mięsa, niż ze stu!
"Dowodem na to, że nie upłynęło wystarczająco dużo czasu, by mięsożercy ewoluowali jest fakt, że nadal mają kły w paszczach, niepotrzebne roślinożercom."
Przepraszam, ale to już zupełnie nieprawdziwe. W Indiach całe populacje nie jedzą mięsa od stuleci, co nie spowodowało zaniku kłów.
Ogromnymi kłami straszą goryle, całkowicie roślinożerne. W ogóle wszystkie naczelne mają kły, mimo że tylko niektóre i z rzadka sięgają po mięsko (człowiek jest wyjątkiem). Oczywiście, odległy - bardzo! - przodek był krewnym owadożernych i jako taki należał do drapieżników.
Jak widać, porzucenie mięsnej diety wiele milionów lat temu (!) nie powoduje utraty kłów. Widocznie natura potrafi je wykorzystać w inny sposób. Z punktu widzenia ewolucji potomkowie drapieżników w Zoopolis mają pełne prawo błyszczeć kłami - ich cywilizacja przypomina poziomem ludzką, a więc dzikość drapieżnictwa mogli porzucić raczej kilkadziesiąt tysięcy lat temu.
No, dodajmy jeszcze pandę wielką, która jednak okazała się misiem i należy do drapieżników - mimo, że żywi się niemal wyłącznie bambusem (czasem zakąsi żuczkiem). Oczywiście, kły i budowa ciała tożsame z drapieżnikami (niedźwiedziowate), mimo jarskiej diety. Przykład dowodzący, że zmiana pokarmu z mięsnego na wegański nie powoduje szybkich zmian w budowie (panda wygląda jak mały niedźwiedź).
Warto zauważyć, że niedźwiedzie w ogóle mają bardzo podobną budowę, od całkowicie drapieżnego polarnego, przez wszystkożerne (mniej lub bardziej) brunatnego, andyjskiego i innych, owadożernego wargacza aż po jarską pandę wielką.
I co z tego, że Disney? Po pierwsze, Walt był masonem, a po drugie, w ten sposób jego następcy, korzystając z popularnego nazwiska jak ze świetnego wabika, skutecznie niszczą jego spuściznę, a także psychikę widzów.
Możliwe, że tak jak ludzie dzielą się na rasy w różnych miejcach (już teraz mniej ale dalej w większości biali w Europie, czarni w afryce i żółci w azji, ale przecież mamy np jednokolorowe dzielnice) tak samo z różnych względów zwierzęta podzieliły się na rodzaje. Ssaki mają wspólne cechy tak samo jak ptaki czy gady, myślę że potrzebują innego rodzaju insfrastruktury np wygodnego miejsca do składania jaj, ciepłych miejsc dla gadów itd no można różne pomysły pewnie powymyślać :D
Podoba mi się źe film nie przebiera w środkach i pokazali kilka scen tak samo jak retrospekcje Nicka bez cackania się, tylko zdecydowanie i dobitnie. Doceniam reżyserów za to. Audiowizualnie znakomity, dubbing i dialogi dały radę czyli kamień z serca. Jeszcze tylko niech zarobi kilkaset milionów, zbierze dobre recenzje i lecimy z sequelem za kilka lat, bo twierdzę że mogą śmiało się pokusić o serię. Ogólnie Disney odpalił z oolejnym hitem.
dokładnie. miejmy nadzieje,że w przyszłości coraz więcej będzie powstawać równie ciekawych,wartościowych animacji-nie tylko dla dzieci,ale także dla dorosłych.
Ta produkcja jest kierowana wg mnie bardziej do dorosłych. Potwierdzeniem tej tezy jest to , że dzieciaki wręcz bały się niektórych momentów i nie ukrywajmy na sali głównie śmiali się dorośli. Kolejne potwierdzenie. Dziecko które siedziało kilka miejsc ode mnie na pewnej scenie podskakiwało na siedzeniu i mówiło: "mamusiu, boję się".
Moim zdaniem jest to najlepsza animacja disneya i mało animacji dorównuje jej poziomu.
U mnie na jednej z ostatnich scen "w dziurze" jakieś dziecko się popłakało, ale nie dziwię się. Niektóre sceny faktycznie były mocne.
Również uważam, że to najlepsza animacja Disneya :)
Jak była scena w dziurze to aż mnie w jednym momencie wryło w fotel a mam 18 lat ;-;
Właśnie..Zastanawiałam się czy film nadaje się dla 5 i 6 latków. Nie chciałabym żeby w trakcie seansu zarządzili mi ewakuację..
Na jumpscare (nie będę odmieniać) w laboratorium chyba cała sala podskoczyła. Ta scena była świetna, bo dorośli podskoczyli i zaczęli śmiać się do siebie, a dzieciaki podskoczyły i zaczęły albo płakać, albo mówić: "boję się".
Mistrzostwo.
Ale tak BTW. Nie w tym temacie było poruszenie miłości, ale mogę to i tu napisać. Jakie słowa wypowiedziała Judy do Nick'a w końcowej scenie kiedy jechali radiowozem? Wydaje mi się, że coś tam Judy powiedziała, ale nie zapamiętałem tego.
To było coś w stylu: Przecież wiesz że mnie kochasz. A Judy odpowiedziała: Czy to wiem? Tak, wiem to.
Coś ten teges
Ta, o to mi chodziło.
Jeśli powstanie seqel, to nie zrobi się takie romansidło i nawiązanie do ich relacji będzie znikome. Jest też opcja, że była to zwykła przenośnia.
Podejrzewam, że to było czystko przyjacielskie, więc spokojnie :) Poza tym- jakby nie patrzeć- nawet reżyserzy nie pokusiliby się o tworzenie "par" międzygatunkowych. Mam nadzieję, że nie.
W książkowej adaptacji brzmi to m.w. tak:
- Och, dobra, przecież wiesz, że cię uwielbiam - powiedział Nick
- Czy wiem? Tak, tak!
Jest kilka:
" Zwierzogród - kocham ten film "
" Zwierzogród - bajkowa biblioteka " - jest to nowela filmowa na podstawie scenariusza.
Fani filmu i tak wiedzą swoje, aczkolwiek dobrze że nie zrobili wątku miłosnego. Wyszło to na lepsze filmowi czyż nie? ;)
Właśnie to uwielbiam- tę pure przyjaźń między nimi bez zbędnego migdalenia się :) I wywyższenie w ogóle jej wartości razem z zaufaniem. No cudowna sprawa. Im więcej o tym myślę, tym bardziej chcę pójść jeszcze raz :D
To się twórcom udało, chociaż wiele osób już chciało żeby z nich zrobić parę. To jest własnie ten powiew świeżosci, że nie ma słodkich całusków i tym podobnych. Własnie za takie detale Disney zasługuje po raz kolejny z rzędu na Oscara, nie sądzę żeby coś w tym roku pobiło ten film ;)
Ja wybieram się chyba jeszcze raz, a co do pure przyjaźni, to jest ona jednym z większych plusów.
Film jednoznacznie nie wyjaśniał, czy w Zwierzogrodzie były możliwe związki intergatunkowe, ale moim zdaniem raczej (jeszcze?) nie :)
Skoro w mieście konfilkty i zamieszki spowodowały słowa małej policjantki odnośnie drapieżników, to związek intergatunkowy też by to zapewne spowodował
Po ponownym obejrzeniu filmu na DVD (mój synek tym razem dał radę!) wyraźnie zauważyłem, że tłusty kot (ocelot?) z recepcji policyjnej (chyba Pazurian) ekscytował się erotycznie widokiem w oczywisty sposób odmiennej gatunkowo Gazelli, tak więc nie możemy tu niczego wykluczyć!
Tak, ale łatwiej sobie wyobrazić małżeństwo (prokreację?) elfa i człowieka (gdyby świat Tolkienowski uzasadniała nauka, nie magia, ludzie i elfy byliby istotami pokrewnymi, jak np. człowiek i neandertalczyk - można sobie wyobrazić, że przetrwały różne gatunki rodzaju homo, które się krzyżują, jak ludzie z neandertalczykami), niż np. nosorożca i żyrafy (że zatrącę też o Mleczkę). Prokreacja jest tu praktycznie wykluczona.
Mnie osobiście lekko wryło w fotel przy tej scenie w dziurze jak twarz Nicka pojawiła się w trawie. To było lekko przerażające o.O
Tak, bardzo fajna scena, ale największe zaskoczenie było to, że tylko udawali. To był szok dla mnie. Nie było to przewidywalne. Spodziewałem się coś w stylu Jak wytresować smoka, albo: Nick nie musisz się tak zachowywać, nie jesteś dzikim zwierzęciem!...
wiadome, ale wierz ratunek. Choć swoją drogą fajnie byłoby zobaczyć śmierć głównego bochater u disney'a
To by chyba było już zbyt ostre jak na taki film. Nie w taki sposób jak widzieliśmy w tej dziurze. Zbyt brutalne jak dla mnie.
Myślę, że drugiej " Pocahontas " już nam nie potrzeba, a i tak są smutniejsze filmy Disney/Pixar, jak choćby " Toy Story 3 " - zakończenie niby dobre ale coś się jednak kończy.
Ja czytałem za dużo Sherlocka Holmes'a, i zwracam zbyt wiele uwagi na szczegóły. Można zauważyć, że wszystkim "dziczejącym" zwierzętom zwężały się źrenice, a Nick'owi zostały okrągłe. Trochę zepsuło mi to te efekt "wow", a szkoda.
O właśnie, też widziałem, że coś to tak samo nie wygląda jak w innych wypadkach, choć nie potrafiłem dokładnie powiedzieć co ito były właśnie źrenice. Ale i tak po tym, że we wcześniejszej scenie pojawiły się jagody wiedziałem, że Nick będzie udawać.
Ja tam wiedziałem, że będą udawać od momentu kiedy w poprzedzającej scenie pojawiły się jagody. ;)