Świetna rola w the office. Uroniłem łezke w odcinku w którym odchodził. Bez niego to już nie to samo. + dożywotni props za scene w bruce wszechmogacym.
Sad but true. Bez niego Office stracil bardzo wiele. Wciaż smieszy, m.in. dzieki swietnej postaci Dwighta, ale Andy to nie to samo co Micheal...
Zgadzam się. Wiem, że Steve Carell sam podjął decyzję o odejściu, ale szkoda, że nie dotrwał do samego końca. Serial dużo na tym stracił, bo stosunek do jego postaci zmieniał się z każdym sezonem - przynajmniej ze mną tak było. Zaczęło się od irytacji, przeszło na współczucie i skończyło się na ogromnej sympatii. Aktualnie jestem na 9 sezonie, ale niestety jest teraz niewiele sytuacji, które bawią mnie tak, jak w pierwszych sezonach.